Cembrowino ile jeszcze wytrzymasz.
Woda słodka, klarowna, bez azotanów. Wiadro ocynkowane
na łańcuchu albo sznurze. Nisko daszek z czerwonej dachówki.
Wkoło kwiatki, obrazki, stragany.
Modły nie mogą odbywać się pod gołym niebem,
dlatego pielgrzymi skłaniają głowy. Nie wiedzą jednak,
dla kogo ten hołd.
Nie pamiętają skąd przyszli, ani dokąd odejdą.
A cembrowina wyszczerzona w uśmiechu,
szepcze:
Stu dziennie. Muszę ich jeszcze namówić,
żeby wrzucali drobne.
ależ przewrotnie jakoś :)))
OdpowiedzUsuńdlaczego przewrotnie? :) jak to rozumiesz?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam najserdeczniej, Różyczko.
OdpowiedzUsuńJarku bardzo serdecznie dziękuję :)
UsuńOgromnie mi miło widzieć Cię w moich skromnych wirtualnych progach :)
Dlatego też zapraszam częściej :)