Mało rzeczy.
Dźwięki wibrują w oczodołach.
Serce wpada w amok i ściska puszkę żeber.
Kanarek wypadł z klatki pijany.
Zeżarł za dużo ziarenek nadziei.
Z żółtych piórek obdarł go rudawo – biały kot.
To było straszne bydlę, ten kocur
i uważało, że jest szatynem.
Nie uważało na uczucia
kanarka.
ach te kocury:))
OdpowiedzUsuńWitaj MrsD:)
UsuńDawno się nie widziałyśmy :))))
Ciebie się nieustannie doskonale czyta.
UsuńDzięki :)
UsuńWiersz dał mi do myślenia. Twoją poezję przeniosłam na życie codzienne. I co jest w tym wszystkim najlepsze? To, że się zaskakująco dobrze wpasował.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Fleur.
Mam nadzieję, że nie miałaś kanarka;)
UsuńPozdr