Kiedy poczułam w plecach stalowe gwoździe,
zapatrzyłam się w magnolie i mewy,
które zgubiły rzekę.
Pękłam, choć nigdy nie pękam,
prysnęłam i zaszyłam się w pokrowcu
z pajęczyny i lnu.
Obojętnieję na wiele rzeczy,
jakbym nie musiała już czuć.
Pracuję nad sobą, odkąd przestałam
opracowywać ciebie, siebie, nas.
Nagrodą jest wolność - wyboru
koloru peruki. I drobny trucht
staruszki po szczęście.