niedziela, 5 września 2021

Dzieciotwórstwo

 

Powołujesz je na świat,

a potem kształt ich duszy coraz bardziej

 podobny albo nie.

 

Rozmowa z pełną uwagą

buduje wszechświaty,

a brak jak zawsze bez kompromisu -

dokuczliwy.

 

Geny identyczne w połowie

/nie na wszystko masz wpływ.

środa, 14 października 2020

Bez oddechu

Od dwudziestu lat nieustannie czuję się źle,

boję się, nie mogę oddychać, spać, ani jeść.

Ostatnio cały świat do mnie dołączył.


 

wtorek, 28 kwietnia 2020

Stworzona z Whartona


Opatulona Joyce`m
zesłana w maliny
przez Goscinny
i strasznie płacząca
po macabre dąsach.

Przepraszam, że czytam,
zamiast przebierać w celebrytach.

Pójdę, przeplotę Idiotę
z kaszalotem.

I się nie pokłonię
mamonie.



niedziela, 13 października 2019

piątek, 11 października 2019

"Biegun Półnosny"


Ja też kiedyś otrzymam  nagrodę Nobla.  
Za odrębność. Za statyczność. Za pół nosa rudego 
i pół czarnego. A wtedy dostanę własną miskę. 

czwartek, 28 marca 2019

Wiersz wizualny


.

.

.

Zdżemnij się na kanapce.   .   .   .






Zaczepne miasto


Na billboardzie miga pytanie: Co dzisiaj zrobiłeś, żeby było lepiej?,
a w podświetlonej witrynie sklepu: Jak używasz swojej  inteligencji?
Na płocie wyryte: Nie pasuje ci to zmień to, zmień to,  zmień to.
Na drzwiach autobusu napisano: Jeśli masz wątpliwości,  nie wsiadaj.

Sygnalizacja świetlna kojąco szumi: rzuć się pod koła,
uratuj pisklę małego fiata.
Ostrzegawczo szepczą pasy: zmień się na czerwone.
Wsiadaj i wysiadaj, wsiadaj i wysiadaj.
Kołysz się pomiędzy sznurami aut,
popod schodami wyczekuj.

Oddaj mi pół wiersza, zapłać za parking drobną refleksją,
anuluj gniewne szepty w twojej głowie.
Wahaj się, wahaj się, wahaj się.


czwartek, 14 marca 2019

Kolejne narodziny


Niemłoda smoczyca odrzuca łuski wierszy z niekłamanym wstrętem.
Tak w bólu i niechęci rodzi się kura domowa  z rosołowym odmętem.

Chór:
To na następnym zakręcie, w znoju i zamęcie,
nowe rozpoczęcie. I tu mamy sedno, mirabelki
i  szczaw to jedno. Szumowiny nie szumią, one
się gramolą. Wespół z kiełkami i młodą rukolą.         

Rozedrgany kurnik toczy żywot własny w tłustym garze,
w kuchennym stłumionym oparze smaży się udko, tylko jedno.

Chór:
To na następnym zakręcie. Znużenie albo zadęcie, po co nam
 milion braw, skoro na podwórzu mamy staw.  I oko w rosole.

Ja się nie gramolę. Wiem, że smoki mają mnie w zespole.  
Kura domowa to ja. Wezmę kredyt i spróbuję zwiać.
Przez okno z parasolem. Wyemigruję wewnętrznie
i zrobię to zręcznie.

Chór:
I zrobi to zręcznie.