piątek, 19 lipca 2013

Fragmenty

- No bo widzisz, Małgosiu – powiedziała z wahaniem babcia, ale w tym momencie dziewczynka zaczęła tupać, krzyczeć i stroić fochy, jakby ją podmienili.
- Właśnie o to chodzi, babciu, że nic nie widzę! Nic do jasnej, ciasnej, niespodziewanej nie widzę, bo mi wyłączyłaś tablet! A ja chcę, chcę, żądam, żebyś włączyła go z powrotem, bo jeśli nie, to cię przeklnę, zwyzywam i obrażę się na ciebie na zawsze!
- Ależ Małgosiu, nie mogę tego zrobić, ponieważ jest już bardzo późno. – westchnęła babcia i wyszła gasząc światło przy akompaniamencie Małgosinego wycia.
- Dobranoc dziecko, niech ci się przyśni najpiękniejsza bajka świata.
- Ale ja nie chcę bajek, ja chcę moje gry – rzęziło dziecko głosem gardłowym i prawdziwie wściekłym.
Babcia rezygnując  z dalszej dyskusji zamknęła za sobą drzwi dziecinnego pokoju, zastanawiając się przez moment, czy to jeszcze jest dziecko.

- Anielo kiedy przyjedziesz, wiesz, ja trochę mam problem z Małgosią – wyznała cicho w kuchni. Czosnek dorodnymi warkoczami zdobił okno, młynek do kawy zerkał wesoło z górnej półki, gotowy do akcji, ale babci w tej chwili z całą pewnością nie było wesoło.
- Mój Boże - westchnęła, odkładając słuchawkę - mój Boże, dokąd zmierza ten świat, kto wychowa te dzieci, kto im pokaże prawdziwe życie?
Usiadła przy stole z filiżanką miętowej herbaty  i głęboko, ale tak znacznie głębiej, niż zazwyczaj, zapadła w ponure trwanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz