Zamykam w szkle całe piękno świata,
czyli to co woda robi ze światłem,
Przeplatam rude warkocze bielą,
a krucze węglem podkreślam i kredą policzki, grzbiet dłoni,
odświętną bluzkę, która opływa ciało pod biustem i biodro.
Przepuszczam przez palce banknot
wielki jak mapa do
skarbu lub obrus.
Precyzyjnie namierzam mizerne marzenia
i zmieniam we wzniosłe.
Za korek mam brylantowe oko,
za życie zero zwątpień.
Że karafka do połowy pełna robali
oburza się świat. O drugą połowę
nikt nie pyta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz