Ta dłoń wczepiona w tamto życie,
opuszki palców przyklejone do szyby,
otwarte okno wypadające z ramy.
Tak prawda zderza się z asfaltem,
cofamy się do etapu, kiedy człowiek
człowiekowi małpą i nie ma odwrotu.
Takoż boimy się mówić na dwa,
milczymy stadnie i bez problemu
patrzymy sobie w oczy.
To wielki kłopot, odkąd nie dziwi się nikt,
że słychać syk prastarego węża
w okolicy gardła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz