czwartek, 31 października 2013

Wy

Wychodzę z walizką,
jak w dziewięćdziesiątym siódmym.
Na mróz, w bezmiar, bezmizerność.

Walizka bez kół, ja bez noclegu.
I nagle otwiera się niebo, anioły śpiewają,
„jest praca, dom, wolność”.

Przysiadam na ławce, powietrze zamarza w ustach,
krzyk mewy odpowiada na moje milczenie.

Jestem gdzie indziej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz