środa, 24 lipca 2013

***

Wieś pachnie ocaleniem,
wiatrem i jabłkami.

Coś pięknego,
niedostępnego,
maltretuje mnie od lat.
To myśl, że nigdy nie będę hodować kóz,
królików i drobiu.

Nie sypnę ziarnem pod  nogi  i nie zatańczę na dachu,
drabina nie będzie moim przyjacielem
w drodze do czereśni.


3 komentarze:

  1. Chyba w każdym z nas kryje się tęsknota za prostym życiem w zgodzie z naturą. No cóż, postęp cywilizacyjny ma swoje zalety, ale też wady. Pzdr

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, czy w każdym, ale jeśli patrzeć na tych, którzy dają się zauważyć, czyli Ciebie i mnie, to masz rację, wielki kwantyfikator jest jak najbardziej uzasadniony ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. A u Ciebie jak zwykle słowa są lekarstwem dla duszy.
    Moje ostatnie ucieczki w przepastne przestrzenie, zapachy i wiatru drgania uświadomiły mi jak bardzo mi ciasno tu gdzie jestem, choć dom mam i kawałek czegoś co można nazwać ogrodem.
    Ale dopiero gdy rozpościera się wokół mnie i nade mną czuję się wolna.
    I z żalem patrzę na małe rozsypujące się chaty.
    Serdeczności dla Ciebie i pisania Twego.

    OdpowiedzUsuń