sobota, 22 grudnia 2012

Dzień pierwszy

Otwieram oczy, świat się wczoraj nie skończył,
kredyt nadal niespłacony, ale jest szansa
na kolejny ból głowy.

Wydaje się, że od wczoraj nie zmieniło się wiele.
Smutne święta jak nadchodziły, tak nadchodzą,
choinki wciąż nie lubię ubierać
i nigdzie nie ma karpia.

Zima daje popalić, skromne minus dziesięć
wystarczyło, żeby mnie zniechęcić
do spaceru pod sosnami.

Zabrałam się za pakowanie prezentów
w zakamuflowane frustracje.

5 komentarzy:

  1. Dzisiaj jest pierwszy dzień po końcu świata. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzisiaj, jest następna szansa na koniec Świata,jak co dnia....

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, cyklicznie, a w skali mikro dla wielu świat kończy się każdego dnia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jam Wizja.Znowu następny blog?To musi być dziedziczne!no dobra,dobra, rozejrzę sie po terenie.

      Usuń
    2. Cześć Wizjo. Rozglądaj się do woli, ale nie spodziewaj się narazie cudów, bom ja niepisata i niekumata przy tych świętach. Za dużo posiłków dla ciała i duch strajkuje :)
      Ps. Byłaś już na blogu Anki? :)

      Usuń